Jak przez folię i techno opowiedzieć Holocaust - "Powroty" w Olsztyńskim Teatrze Lalek
"Przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść, lecz obojętność. (…) A przeciwieństwem życia nie jest śmierć, lecz obojętność "
Elie Wiesel
Rozpoczęcie sezonu teatralnego w Olsztynie w roku 2021 w 82. rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, miało miejsce w Olsztyńskim Teatrze Lalek, gdzie zaprezentowano sztukę pt. "Powroty", zrealizowaną w ramach Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego. Autorką tekstu oraz reżyserką widowiska jest Helena Radzikowska, scenografię zrealizowała Sylwia Maciejewska. Za muzykę odpowiadają Natasza Topor i Dariusz Chociej, za ruch sceniczny Piotr Michalczuk. Na scenie występują trzy aktorki OTL: Karolina Sadowska, Jagna Polakowska oraz Monika Gryc.
Temat Holocaustu jest ciężki gabarytowo, w każdej niwie artystycznej. Podejmowany wątek wydaje się kwestią dość newralgiczną. Z jednej strony nadużywanie tematu wzmaga jego wyświechtanie, z drugiej pamięć o Wielkiej Zagładzie winna być pielęgnowana na wiele sposobów, z użyciem wszelakiego środka wyrazu, bez względu na liczbę rekordów.
"Powroty" to spektakl wielu ekspresyjnych sekwencji i wcieleń. Scena - matka - z ogromną dziurą w środku, wydaje na świat widza rozmaite formy ekspresji, kobiet wszelakiej proweniencji, których narracja przybiera pluralizm tonów i eskalacji emocjonalnej. Idąc tropem reportażu Swietłany Aleksijewicz "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" - wspomnienia o wojnie i studium bólu po niewyobrażalnym bestialstwie ma swoje źródło jedynie w kobietach, a idąc dalej - katharsis po Holocauscie, jeżeli prawdopodobne, może być tylko i wyłącznie Kobietą. Kobieta wielu kultur, wielu percepcji, wielu twarzy i wielu głosów, będąca jedyną matką powojennych potomków. Wiele kobiet w jednej matce, niczym metafora wielu śmierci, które scalamy w jeden obozowy mord. Podobnie, jak ofiary są aktualnie głównie numerami, niejednokrotnie bezimiennymi, tak retoryka odmiennych kobiet bazuje na uniwersalnym spektrum odczuć i wariacji doznań.
W "Powrotach" powracamy strumieniem świadomości do najmroczniejszych zakamarków wspomnień, konfrontujemy kulturę współczesną z brzemieniem pamięci o poległych, grzebiemy w krótkich przebłyskach podświadomości poszukując zrozumienia, usprawiedliwienia, wytłumaczenia i tego wszystkiego, czego zapewne nigdy nie odnajdziemy. Bo spektakl urywkami jest utkany i urywkowo się kończy. To patchwork z ofiar, win, krzywd, fragmentarycznych historii, zwierzeń. Coś bez wyraźnego końca i bez wyraźnego początku, taka próba silnego oddziaływania na każdego z nas, na naszą wyobraźnię i poczucie sprawiedliwości. Powroty do czasów obozowych, do prawdziwych historii (inspiracja historią rodziny Ovitz), do literackiej ostoi (przytoczony fragment wiersza Krzysztofa Kamila Baczyńskiego "Niebo złote ci otworzę" oraz Hymn Szkoły Podstawowej im. Pomnika Dzieci i Więźniów KL Auschwitz-Birkenau w Brzezince nieznanego autora). Powroty do wiodących dogmatów, filozoficznych rezolucji o byciu ludzkim człowiekiem w czeluściach piekielnych z całym dobrodziejstwem inwentarza. Powroty do początku - do pramatki Ziemi (motyw sadzonek obozowych) - źródła przyszłych pokoleń.
Tym pokoleniom sztuka jest dedykowana szczególnie. Myślę, iż specyficzny układ scen, mocne oddziaływanie zmysłowe i efektowne elementy odwołują się mocno do percepcji młodzieży, która jest w tym miejscu odbiorcą, na którym zależy nam najbardziej. W tych młodych ludziach leży szansa na ocalenie pamięci, a jak wiadomo, bez pamięci jesteśmy pozbawieni pełni tożsamości, zatracamy granice historycznej ciągłości, a co za tym idzie - przestajemy w pełni być, tracimy korzenie. "Powroty" o tę ciągłość bytu i troski o pamięć niewątpliwie zabiegają. Ukorzeniają. Zwłaszcza lokalnie - co ciekawe w pracy nad spektaklem twórcy odnieśli się do motywów lokalnych, przypominając nieoczywistą historię olsztyńskiego getta oraz transportów Żydów z terenów Warmii i Mazur do obozu zagłady w Oświęcimiu.
Pewne wydarzenia i decyzje lokalizują człowieka w punkcie, z którego powrotu już nie ma. Złego czasami lepiej nie pamiętać, lecz o tej historii nie mamy prawa zapominać. I tego typu 'powroty' stają się naszym bezwzględnym obowiązkiem.