Gdy rola Kuratora nie wystarcza i musisz zrobić coś więcej...
"Bez pomocy blaknące barwom zwykłych kniei
Na zapas siwizna się kryje we wstążkowych
Kolorach Modli się o szron choć nie w tych porach (...)"
Ewa Klajman-Gomolińska
Zazwyczaj swoim podopiecznym zostawiam jakiś symbol. Niekoniecznie o nim mówię, bo słynę raczej z wrodzonej skromności i nieobnoszenia się, ale przy okazji tej wystawy jeden z symboli stał się już tradycją.
Mowa tu o sznurze.
Sznur zadebiutował przed rokiem, podczas wystawy "PAPA CAN YOU HEAR ME?", gdzie oplatał obraz tytułowy. Podczas tegorocznego "TWORZE[M]NIE" zaordynowałam jego przewieszenie przez obraz premierowy.
Dwa te obrazy to owoc malarsko-literackiej współpracy z Ewą Klajman-Gomolińską (Ewa Klajman-Gomolińska), obydwa witały zwiedzających na wejściu i były dla wystaw kluczowe.
Dlaczego akurat sznur?
Sznur z węzłem i chwostem odzwierciedla podział kosmosu na Byt i Niebyt.
Bywa utożsamiany z Łańcuchem Jedności, nawiązuje do idei źródła poznania. Może być rozpatrywany jako metafora społeczności, zbiorowości (każda nitka to osobna jednostka) przypominając, że choć tworzy relacje z innymi ludźmi, to odpowiada sam za siebie. A że mowa o sznurze towarzyszącym obrazowi, to chroni tożsamość twórcy i relatywnie odtwarza relacje zachodzące między nim a odbiorcą dzieła, co w przypadku trwającej aktualnie wystawy ściśle koreluje też z samą, nadaną przeze mnie nazwą. Nazwą, która jest także leśmianowska - bo słowotwórcza - stąd właśnie przy tym obrazie, właśnie ten poemat ("Barwy Leśmianowi w dobrym tonie" z nagrodzonej książki poetyckiej "W samym miąższu pomarańczy" Wydawnictwo Norbertinum).
Moje działania pozbawione są przypadkowości i chaosu. Dążę do mistrzostwa w łączeniu, syntezie i wynajdywaniu symboli, a pobudzanie ludzkiego umysłu i zabawa nim, jest chyba moim konikiem
Agnieszka Markowicz w swoim wywiadzie dla Radio Olsztyn zastanawiała się, czy wybór przeze mnie daty 18 września był przypadkiem. Jakże to można pracować ze mną tyle czasu i wątpić w moją przebiegłość?
Nie, wybór daty nie był przypadkowy. Dobrałam go z całkowitą świadomością. I nie chodziło tu jedynie o Rosz ha-Szana - dla osoby, która zajmuje się kulturą żydowską i której rodzina zginęła w Auschwitz tego typu święta nie są zaskoczeniem - a szerzej o rozpoczęcie nowego roku numerologicznego. Z tym dniem otworzył się nowy cykl numerologiczny, zarówno pod względem cywilizacyjnym jak i indywidualnym. Tą wystawą chciałam nadać nowe życie każdemu z wybranych dzieł - otwarcie jej w nowym cyklu numerologicznym miało znacznie szerszy i bogatszy zakres. Od tej pory wszystko układa się na nowo, energia odżywa, nabiera nowego biegu, przeznaczenia. Może wydarzyć się wszystko. Wszystko się tworzy.
Nigdy nie można wątpić w cel kuratora ;)
Więcej informacji na temat moich działań przy wystawie "TWORZE[M]NIE" znajdziecie na stronie wydarzenia Tworze[m]nie - otwarcie wystawy prac Agnieszki Markowicz, którą prowadziłam przez cały czas trwania Wystawy.
Dziękuję wszystkim osobom, które tak ochoczo i tłumnie zapisywały się na indywidualne oprowadzanie kuratorskie.
W okolicznościach pandemicznych miało to mocno okrojony przebieg i praktycznie same przeszkody do przeprowadzenia, a mimo to spotkałam się z takim ogromnym Państwa zaufaniem i entuzjazmem, co było naprawdę ogromną otuchą w tym newralgicznym czasie.
Pomimo przedłużenia czasu trwania wystawy w trybie nadzwyczajnym - z uwagi na niespotykane dotąd zainteresowanie wydarzeniem - obostrzenia brutalnie przerwały "TWORZE[M]NIE" i uniemożliwiły zorganizowanie zaplanowanego przeze mnie finisażu, czego ogromnie mi żal.
Mam nadzieję, że ta Wystawa, jako jedna z nielicznych zorganizowanych w pełni podczas pandemi - co uczyniło z niej swoisty symbol nieustannej walki sztuki z systemem - zostanie przez Świat zapamiętana na zawsze.