Frida Kahlo

 "Nie wiedziałam, że jestem surrealistką, dopóki do Meksyku nie przyjechał André Breton i nie powiedział mi tego. Sama nie wiem, czym jestem."

Frida Kahlo



Ona umiała wrzucić na luz. W swoim własnym, gęstym i lepkim stylu. Piła, paliła, siarczyście klęła, awanturowała się, intensywnie romansowała.

Żeby życie miało smaczek: raz dziewczynka, raz chłopaczek.

Dla mnie jest uosobieniem arteterapii. Malowała głównie dla uspokojenia demonów we własnej głowie. Walcząc z bólem fizycznym, traumą, kojąc rozjuszony temperament. Gołębica, która poślubiła słonia, żeby toczyć z nim ciągłe wojny i rozrywać gorejące rany. Najbardziej na świecie chciała być matką. Nie było jej to dane za życia. Po śmierci stała się matką popkultury i wrytym w świadomości ludzi emblematem. Inspiruje projektantów i firmy odzieżowe - w @wearmedicine niegdyś pojawiła się cała kolekcja dedykowana jej twórczości.

Jest inspiracją do bajki Coco, piosenki @coldplay, sztuk operowych i teatralnych, międzynarodowych wskrzeszających herstorii.

@salmahayek gra ją w mega produkcji.

Kubki, plakaty, portfele, pościel, breloki... Frida jest wszędzie.

Autoportret (jeden z 55-ciu), który jest tłem moich kolejnych części karuzeli opowiadających kilka słów na temat jej biografii, opatrywał puzzle 1000 elementów, które układałam hożo (puzzle z Fridą układa się tylko hożo!).

Obraz ten często przywołuje asocjacje w veraiconem. Do tego nieodłączne symbole zwierząt - aztecki koliber na wzór amuletu, złowieszczy wizerunek czarnej pantery, czy często pojawiająca się małpa. Na punkcie małp miała obsesję, także prywatnie trzymała je w swojej posiadłości. Wg wierzeń azteckich małpy były bogami płodności, pełne bezczelnej lubieżności, nieskrępowanej seksualności, stanowiły wyraz jej tęsknoty za płodnością. Nazywała je swoimi dziećmi.

Prezentowana powyżej książka Caroline Bernard z serii WYJĄTKOWE KOBIETY "Frida Kahlo i kolory życia" (Wydawnictwo Znak Horyzont) to fikcja literacka i należy o tym pamiętać. W takich sytuacjach autor wyznacza artbitralnie granice naszej percepcji, interpretuje życiorys barwnego artysty, naginając część faktów, wstawiając brakujące elementy podług własnej wyobraźni. To wyzwanie tyleż inspirujące, co ograniczające jednocześnie. Czy autorka uniosła koloryt smutku Maryśki z Mexico? Gdybym odpowiedziała, to już byłby spoiler 😉

Zapraszam do lektury 💚















Popularne posty z tego bloga

"My i Wojna" Edward Okuń

Ezoteryka Sztuki Joanny Imielskiej

Gdy rola Kuratora nie wystarcza i musisz zrobić coś więcej...