Wolverine naucza Shinrin-yoku - biologia totalna na ścieżkach "Czerwonego Kapturka"
"Teatr zawsze przedstawiał życie tego świata jako wyobrażenie przypominające miraż, pozwalający nam przenicować ludzkie iluzje, złudzenia, ślepotę i wyparcie z wyzwalającą czytelnością i siłą."
Peter Sellars w okazjonalnym orędziu na 60. Międzynarodowy Dzień Teatru
W roku 1953 powstało Stowarzyszenie Teatru Kukłowego Ziemi Warmińsko - Mazurskiej "Czerwony Kapturek", 33 lata później teatr przyjął nazwę 'Olsztyński Teatr Lalek', jednak w świadomości wielu widzów - w tym w mojej - funkcjonuje silna korelacja z nomenklaturą kapturkową ;)
Przez całe swoje dzieciństwo miałam przekonanie, że chodzę do "Kapturka", gdyż taka nazwa funkcjonowała w uzusie społecznym.
"Czerwony Kapturek" to leitmotiv mojego życia. W czasach wczesnego berbecia - obok teatrzyku - była to jedna z preferowanych bajek, którą chciałam poznawać w różnych wersjach, w adolescencji - kategoria symboliczna i kulturowa, którą starałam się wielopłaszczyznowo penetrować - tak, Sigmund Freud też tu był.
26.03.2022 r. w Olsztyńskim Teatrze Lalek, wraz z towarzyszącymi uroczystościami na okazje Międzynarodowego Dnia Teatru (27 marca) i Światowego Dnia Lalkarstwa (21 marca) oraz jubileuszy pracowniczych, odbyła się Premiera sztuki "Czerwony Kapturek".
Położenie na warsztat sztuki, która wyrosła na podaniach ludowych, przesycona jest symbolami mitycznymi oraz biblijnymi, po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w roku 1697 spod pióra Charlesa Perraulta i od tego czasu wielość jej permutacji czy reinterpretacji osiągnęła liczbę, której nie odnotował nikt to.... pójście na łatwiznę dla jednych (odsmażanie kotleta z garmażerki dla niezorientowanych w krytyce artystycznej) bądź potężne wyzwanie dla ambitnych (nie robimy kotleta instant!).
Jednak co nowego można wymaglować z tej mającej kilka wieków historyjki, którą analizowali nawet psychoterapeuci?
Zacząć należy od tego, że Czerwonego Kapturka niby każdy zna. Ot, dziewczynka w czerwonej pelerynce, koszyk, smakołyki, matka, babka, las, leśniczy i wilk.
Ogólny pokrój pozostaje wszędzie symilarny, zmienia się operowanie poszczególnymi motywami i ich znaczeniem. A wraz z tymi zmianami rekonfigurują wszystkie parametry rzeczywistości, którą odbieramy. Zmieniając kontekst, zmienia się obraz, pomimo złudnych podobieństw. Tak jest w całym świecie sztuki. Z tego względu artyści tak chętnie sięgają po przekazy uniwersalne, na które nakładają własne filtry i konceptualizują abstrakty znanych składników w innowacyjny produkt. Produkt, po który - poprzez zakorzenione skojarzenia - sięgnie się chętnie. Clue leży w tym, co stanie się z odbiorcą po spożyciu - strawi, przyjmie, zasymiluje czy może... zwróci?
Po "Czerwonym Kapturku" przede wszystkim nie można poruszać się wprost. Dotyczy to także tej konkretnej inscenizacji na deskach OTL. Należy poruszać się symbolami, metaforą i przekazem podprogowym. Zacznijmy od koloru - kapturek jest czerwony. Kolor czerwony to emocje, namiętność, siła i bunt. Asertywność, odwaga i... życie! Tak, właśnie. Wnioski wypływające z lektury bądź przeżywania przedstawienia mają dotyczyć prawd o życiu.
Prymarnie - ostrzega przed kontaktami z nieznajomymi i konsekwencjami nieposłuszeństwa; wersja Perraulta wręcz sugerowała młodym dziewczętom, by nie ulegały zalotnikom, co wielokrotnie było przetwarzane na interpretacje erotyczno-seksualne. Moje ulubione, chciałabym to szerzej rozkminiać, ale siedzimy w Lalkach i mi nie wypada, zatem gdzie indziej, zapraszam na priv, etc. ;)
Figury i ich relacje pozostają niezmienne. Dziewczyna - anima, pierwiastek żeński o osłabionych relacjach z innymi kobietami, gdzie matka i babka to tak naprawdę ta sama linia genealogiczna, tylko jedna powinna być mądrzejsza od drugiej, co niekoniecznie przekłada się na warstwę pragmatyczną. Widać to wyraźnie - relacja z matką jest mocno słaba. Wiem, że wszystkich rozbawiła scena, gdy dziewczynka odkłada pieroga "ble, ruskie!", ale wiecie... No stara jakby je zrobiła. Więc - o ile nie jest trollem (nie komplikujmy politycznie fabuły) to po prostu jest nieogarnięta. Poza tym woli przypudrować nosek i realizować jakiś self-concept ryzykując życie małej?Heloł! Niezbaczanie z dróżki to nie jest dobra rada, Pani Mamo! Babka to korzenie - relacje z nią rzutują na całą kondycję życia dziewczynki. Te dwie panie są niejako rywalkami w drodze do celu życia Pelerynki. Drugą kobietą zagubioną w labiryncie zawiłych symboli jest Wilczyca - feminizacja postaci powinna przypaść nowej fali do gustu. Z tym, że Wilczyca stanowi kompletnie odmienny emblemat. To przede wszystkim Natura i Źródło. Tu kobiety rozstrzygają sens, są sensem i nadają sens sztuce. Narratorem jest Leśniczy. Trochę on nad tym wszystkim panuje - jak nad wędrownym teatrzykiem kukiełkowym, trochę kreuje, uczestniczy, a przede wszystkim czuwa nad healingiem międzygatunkowym. Takie opiekuńcze ego - level expert. Jeżeli uważałeś, Drogi Czytelniku, że o ultrasonografii i badaniach obrazowych wiesz już wszystko - ruszaj pospiesznie na pokaz Kapturka!
Męski pierwiastek w postaci Wilka to nie tylko psychoanalityczne id i animus. W sztuce bardzo dużo miejsca poświęca się wilczej rodzinie. Ten Wilk ma żonę - niezłą laskę - oraz dwoje pociesznych wilcząt, które wykazują w sobie wolę zmian młodego pokolenia i ochoczo deklarują chęć przejścia na wegetarianizm. Jak wiemy, już od starożytności unikanie mięsa łączyło się z procesem oczyszczania. Przeciwstawianie się przemocy wobec innych istot żywych, unikając jednocześnie agresji wypływającej ze spożywania mięsa - w ustach potomków porywczego Wilka nie występują bez przyczyny! Proces przemiany bowiem sensu stricte przejawia się tu od pierwszej do ostatniej minuty. Wilk nie przejawia jedynie porywczości typowego znanego nam Wilka z kreskówek. Koleś nie odnajduje się także w komórce społecznej zwanej Rodziną i wykazuje cechy typowe dla gaslighting'u - mianowicie... znika. Reprezentuje zatem nie tylko przemoc fizyczną - pożeranie Babki i Kapturka, ale i przemoc psychiczną. Niewidzialne manipulacje, szantaże i gry małżeńskie - to o Wilku mowa! Wygląd Wilka i Wilczycy przywodzi mi na myśl skrzyżowanie Edwarda Nożycorękiego z Wolverine. Nie wiem, czy ich szpony zostały także zespolone z adamantium, ale w przypadku Wilka słynny slogan Wolverine "Jestem najlepszy w tym, co robię. Lecz to, co robię nie jest bardzo miłe" wydaje się nad wyraz pasowne. Dodatkowo wygląd Pana Wilka może kojarzyć się z podstarzałym kombo Darwina i Freuda. Wszystkie te elementy doskonale się w konsekwencji integrują! Bowiem wykładnia tego "Czerwonego Kapturka" jest bardzo zbliżona do wersji tworzonej przez antropologów kultury i folklorystów. Oni - powoływali się głównie na cykle NOC-DZIEŃ, pory roku i na inne powszechne cykle natury. Tu mamy swego rodzaju novum. Wilk próbuje dokonać duchowego przebudzenia Czerwonego Kapturka. W towarzystwie lasu; gdzie symbol krzaka malin przywodzi wspomnienie o Balladynie i Alinie, niejako przewidując nieuchronną szaleńczą zbrodnię, buk - dźwiękowo przywołuje Stwórcę, a mech symbolizuje równowagę i ukojenie. Następuje w tym momencie jedna z najbardziej wartościowych scen tej sztuki, gdzie pieśń lasu niczym mantra, wprowadza w trans i uzmysławia, co jest tak naprawdę najważniejsze. Scena nakłaniająca do kontemplacji natury, zboczenia z obranych ścieżek i porzucenia sztywności codziennej rutyny nawołuje do filozofii shinrin-yoko (leśnych kąpieli, terapii lasem) oraz szeroko pojętej idei mindfullness. Zanurzenie w atmosferze lasu, nie tylko wzmacnia układ odpornościowy, ale także obniża poziom cukru we krwi, dodaje energii, osłabia lęk, depresję i złość, redukuje stres, wywołuje stan odprężenia, uwalnia z chorobliwej potrzeby kontroli. Jest jednym z elementów programu powrotu człowieka do Natury, wydostania się ze szczelnych i dusznych baniek środowiskowych, co zazębia się z wegetarianizmem wilcząt - przypadek? Nie sądzę!
Historia kończy się w pokoju babci. Jest już po balu. Wilk ma Kapturka i Babkę w brzuchu, przychodzi Leśniczy i robi USG (alegoria porodu). Naszym oczom ukazuje się Babcia i Kapturek w czeluściach wilczego żołądka okapującego sokiem trawiennym. Jeżeli wyjść z założeń biologii totalnej to źródłem wszelkich dolegliwości fizycznych i życiowych problemów są nieuświadomione konflikty emocjonalne. Jeśli istnieją one w nieświadomości, mózg rozwiązuje je, przekazując w wybrane miejsce w ciele. Choroba jest dla niego niejako rozwiązaniem problemu. Dzieje się tak dlatego, że ludzki mózg, mimo rozwoju człowieka, nadal skoncentrowany jest przede wszystkim na przetrwaniu i nie zajmuje się sprawami psychiki. W uzdrowieniu najważniejsza jest Świadomość. Nauka ta poszukuje rozwiązań dla problemu danych organów w konkretnych emocjach. Żołądek jest ich absolutnym królem (nerwica żołądka - negatywne, motyle w brzuchu - pozytywne). Poczucie winy wobec bliskich oraz kulejące relacje rodzinne to najczęstsze kwestie wymieniane w przypadku żołądka - zatem właśnie tam dochodzi na scenie do pojednania linii matczynej - Babci i Kapturka, do pogodzenia się z własną naturą i Prawdą o Świecie. Jaka jest ta Prawda? Pewnie dla każdego inna. Ale na pewno zbieżna jest tu ścieżka interpretacyjna z przekazem Petera Sellarsa w orędziu na okazję 60. Międzynarodowego Dnia Teatru. "Teatr epickiej wizji, celu, uzdrowienia, naprawy i troski potrzebuje nowych obrzędów. Nie musimy być zabawiani. Potrzebujemy być razem (...) teatr jest stwarzaniem na ziemi przestrzeni równości między ludźmi, równości bogów, roślin, zwierząt, kropli deszczu, łez i odradzania (...) Jesteśmy tak pewni tego, na co patrzymy i tego, jak na to patrzymy, że nie jesteśmy w stanie zobaczyć i odczuć rzeczywistości alternatywnych, nowych możliwości, rozmaitych podejść, niewidocznych relacji i ponadczasowych więzi" .
Żeby nie było zbyt pompatycznie (bo długo już jest) i nie trąciło panegirykiem... Jako pedagog, z wieloletnim doświadczeniem, zakładam, że mogą pojawić się rozmaite opinie co do samej technologii zakończenia. Raduje mnie, że Wilk przeżył i małe wilczki nie straciły ojca. W świecie licznych zaburzeń odżywiania ta karuzela do... - usuwania treści zalegających przewód pokarmowy drogą oralną - napawa mnie pewną dozą wątpliwości. Jednak zaimplementowaliśmy aktualnie zalecane nowe obrzędy wraz z powrotem do metod medycyny ludowej związanej ze skutecznym oczyszczaniem organizmu. Finalnie wszyscy są razem. Ponadczasowe wątki łączą się we wspólnym doświadczaniu.
Tytułem zakończenia:
Poznaj ten Świat i przekonaj się sam czy jest tego wart....
Spoiler:
Najbardziej to mi się podobał dzięcioł.
___________________
Twórcy spektaklu "Czerwony Kapturek":
Tekst: Andrzej Bartnikowski
Reżyseria: Zbigniew Głowacki
Muzyka: Marcin Rumiński
Scenografia: Monika Wójcik
Obsada: Hanna Banasiak, Monika Gryc, Adam Hajduczenia, Agnieszka Harasimowicz, Mateusz Mikosza, Marcin Młynarczyk, Karolina Sadowska
Projekt plakatu: Sebastian Bauman
